Wyjazd wakacyjny bardzo nam się podobał. Mocno wpłynął na nasze relacje, a przede wszystkim na komunikację między nami: dużo sobie powiedzieliśmy. Dlatego zapisaliśmy się na roczny cykl wyjazdów, a tam znaleźliśmy metody rozwiązywania konfliktów - zn...
Wyjazd wakacyjny bardzo nam się podobał. Mocno wpłynął na nasze relacje, a przede wszystkim na komunikację między nami: dużo sobie powiedzieliśmy. Dlatego zapisaliśmy się na roczny cykl wyjazdów, a tam znaleźliśmy metody rozwiązywania konfliktów - znajdowania wspólnego rozwiązania problemów. Osobiście bardzo tu odpoczywam, poznaję świetnych ludzi, przełamuję swoje strachy i bariery – rzeczy, które bym w życiu nie powiedział, że zrobię, zrobiłem! I chcę więcej! Zmieniłem też swój tryb życia z czego jestem bardzo dumny. Maciek, mój syn docenia ten czas, który tu spędzamy razem, bardzo ważne dla niego jest to że uczymy się tu rozmawiać. Konflikty, które wcześniej eskalowały, udaje nam się teraz szybko rozwiązać dzięki wzajemnemu zrozumieniu. Było dużo gorzej, a po tym roku w Szkole Przygody Taty i Dziecka widzę kolosalną poprawę w naszej relacji.
Możemy się trochę poprzełamywać ! Ja jako ojciec spędzam więcej czasu z Hanią i w zasadzie poznaję ją lepiej, ona mnie też poznaje w różnych sytuacjach. To jest dobre spotkanie z moją córką. Jesteśmy w gronie innych ojców, co daje okazję podpatrzeć, ...
Możemy się trochę poprzełamywać ! Ja jako ojciec spędzam więcej czasu z Hanią i w zasadzie poznaję ją lepiej, ona mnie też poznaje w różnych sytuacjach. To jest dobre spotkanie z moją córką. Jesteśmy w gronie innych ojców, co daje okazję podpatrzeć, po podglądać jak oni się zachowują, jak współpracują z dziećmi i z tego też czerpię. Na początku Hania trochę się bała, ale na kolejnych i kolejnych wyjazdach w ramach cyklu rocznego Szkoły Przygody Taty i Dziecka nabiera pewności siebie, dzięki temu podoba jej się to i chce uczestniczyć, a nawet więcej, znajduje chęć do działań w domu, do aktywności na zewnątrz.
Ja to w ogóle tak się czuję, jak by mnie wzięli z miasta do zupełnie innej rzeczywistości. Jeszcze pamiętam jak jechałam tutaj to koleżanki mi mówiły „Asia, nie jedź tam, potrzebujesz odpocząć, potrzebujesz spać!” Kiedy tu przyjechałam miałam taką my...
Ja to w ogóle tak się czuję, jak by mnie wzięli z miasta do zupełnie innej rzeczywistości. Jeszcze pamiętam jak jechałam tutaj to koleżanki mi mówiły „Asia, nie jedź tam, potrzebujesz odpocząć, potrzebujesz spać!” Kiedy tu przyjechałam miałam taką myśl w głowie, że ja potrzebuję w życiu odpoczywać. Przyjechałyśmy i Michał powiedział „wiesz, że raczej nie będziecie spać w namiotach, jeszcze musicie sobie zrobić posłania”, a już było ciemno. Ja się w ogóle bałam ciemności. Więc po tym wyjeździe już się nie boję ciemności i chodzenia po lesie w nocy!:) To jest w ogóle odkrycie bo sama mieszkam przy lesie i do tej pory to było tak, że mnie to bardzo paraliżowało. Czyli ten wyjazd odbieram przede wszystkim jako coś co pokazało mi że moje strachy, które mam w głowie i które mnie jakoś paraliżują, są tylko w mojej głowie. Przekroczyłam swoją strefę komfortu, w zasadzie zastanawiam się gdzie ja się przez 40 lat uchowałam że w ogóle sobie żyłam tak właśnie „beztrosko”, a to jest w zasadzie realne życie, bo ten blackout powoduje, że wracamy do tego, co jest bazą, a nie ten świat pełen neonów, kolorów i wygód - to jest świat nadbudowany. Drugie odkrycie to jest Tosia, byłam pod wrażeniem jaką mam fajną córkę, jaka jest odporna psychicznie. To, że nauczyłam się razem z nią rozpalać ognisko – rewelacja! W ogóle jedno słowo, które mi się kojarzy z tym wyjazdem to jest REWELACJA! Dobrze by było rozłożyć : rewelacyjna była postawa prowadzących, to, że się tak chętnie dzielicie, że nie jest tak, że „no wypadałoby, żebyście mieli jakieś tam kubek”, tylko od razu pokazywaliście wszystko na płachcie rozłożone, wy na kolanach przed nami pokazujecie - byłam pod wielkim wrażeniem. Ratownictwo medyczne, dawno nie przypominałam sobie szkolenia, więc mogłabym być sparaliżowana paniką, a teraz jest lżej. Oprawianie zwierzęcia - to już nie jest wspomnienie z dzieciństwa, jak był karp w domu, tylko takie uczenie się. Instruktor Grzesiek który biegał po łące żeby pokazać nam jak wygląda dziurawiec i inne rośliny. Jak bym miała być w lesie (w syt.kryzysu – dopis.) to bym po prostu siedziała i myślała „nic nie umiem; koniec, mogę tu usiąść i umrzeć”. A teraz już jest tak, że będę umiała znaleźć wodę, zrobić sobie schronienie, niekoniecznie muszę mieć cokolwiek ze sobą żeby je zrobić! Daje mi to poczucie jakiejś większej pewności i widzę że ta wola przetrwania zwiększa się wraz z wiedzą. Myślałam że będę tu traktowana „lekko z dystansem” delikatnie mówiąc, a ja się porostu czułam całkowicie równo traktowana, trochę było wsparcia i to było fajne bo np. z tym ogniskiem czy na strzelnicy, to wszystko było takie zaopiekowane, czułam się taka zaopiekowana, ale nie ma czegoś takiego, że miałam fory, czułam się na równi z Piotrkiem, który już przyjechał. Szliśmy i on mówi „to poprowadzę Was kawałek, a teraz już nie, teraz się rozdzielamy i musicie sobie radzić same.”
Gorąco polecam! Wspaniały sposób na spędzenie bardzo intensywnego czasu ze swoją pociechą. Może mieć lat 10 lub 20, może być synem lub córką. Letni wyjazd na 4 dni (i 3 noce) z ekipą z Centrum Przygody to gwarancja intensywnych wspomnień. Wspólnych. ...
Gorąco polecam! Wspaniały sposób na spędzenie bardzo intensywnego czasu ze swoją pociechą. Może mieć lat 10 lub 20, może być synem lub córką. Letni wyjazd na 4 dni (i 3 noce) z ekipą z Centrum Przygody to gwarancja intensywnych wspomnień. Wspólnych. Gwarancja uśmiechu na twarzy rodzica i dziecka po zakończeniu. W trakcie bywa trudno, mokro, jest czasem zmęczenie, czasem niewyspanie. Ale jest to inwestycja, która opłaca się jak mało co! Moje dzieci za niedługo dorosną. Staję na głowie, żeby dobrze je do dorosłości przygotować, ale też, by mieć jak najwięcej dobrych wspomnień z ich dzieciństwa. Wspomnień, które będą mnie karmiły na starość ;) ale i będą też ich wspomnieniami o 'wapniakach', którzy czasem miewali szalone pomysły! Gorąco polecam! PS Michał i Grzesiek to równe chłopaki, które mają ogromną wiedzę i doświadczenie, ale też są wyrozumiali. Wiedzą czego potrzeba, żeby ludzie czuli się bezpiecznie. Zaufajcie im!
Z CentrumPrzygody jeżdżę regularnie z dziećmi już od 10 lat. Byliśmy również całą rodzinną na rodzinnym wyjeździe, moja żona też zachwycona była. Ogólnie REWELACJA - unikatowy mix zabawy-przygody, survivalu i rozwoju relacji rodzic-dziecko. Bardzo fa...
Z CentrumPrzygody jeżdżę regularnie z dziećmi już od 10 lat. Byliśmy również całą rodzinną na rodzinnym wyjeździe, moja żona też zachwycona była. Ogólnie REWELACJA - unikatowy mix zabawy-przygody, survivalu i rozwoju relacji rodzic-dziecko. Bardzo fajne podejście do dorosłych i dzieci oparte na partnerstwie (każdy sam decyduje co jest dla niego OK). Na każdym wyjeździe wzrastałem zarówna ja, moje dziecko i nasza relacja. Polecam
Zespół profesjonalistów. Do tego miłych i empatycznych. Szukając nowych sposobów na spędzenie czasu z moimi dorastającymi synami trafiłem chyba najlepiej jak się dało. “4 żywioły” to cztery dni i trzy noce wypełnione grami, zabawami, wyzwaniami, któ...
Zespół profesjonalistów. Do tego miłych i empatycznych. Szukając nowych sposobów na spędzenie czasu z moimi dorastającymi synami trafiłem chyba najlepiej jak się dało. “4 żywioły” to cztery dni i trzy noce wypełnione grami, zabawami, wyzwaniami, które we wspomnieniach zajmą wam więcej miejsca niż niejeden cały rok z waszego wspólnego życia. Jak to było w 'Chłopaki nie płaczą': „trzeba kolekcjonować mocne wspomnienia!” I wakacyjne wyjazdy z Centrum Przygody dokładnie temu służą. Owszem, nauczysz się o przetrwaniu w warunkach trudnych. Nauczysz się, jak zbudować schronienie na pustyni (najlepsza noc!!!) czy w lesie, z jakich roślin przydrożnych ugotować zupę, jak rozpalić ognisko bez papieru i zapałek (serio, od jednego potarcia krzesiwa się zajęło mojemu 11 letniemu synowi!). Ale i tak najważniejsze będzie spędzenie czasu tak wartościowego ze swoim dzieckiem, że nie przebije tego żadne kino, spacer, gokarty czy kolejka. A rosół z mlecza i babki będzie smakował lepiej niż z najlepszej restauracji! Polecam!!!
Spędziłem na obozach ze swoimi dziećmi z CentrumPrzygody.com ostatnie 2 lata życia - najpierw z 9 letnią Natalią, w kolejnym roku z 8 letnim Samuelem. Mogę śmiało powiedzieć, że spędziłem z nimi najpiękniejsze lata mojego życia i jestem także pewien,...
Spędziłem na obozach ze swoimi dziećmi z CentrumPrzygody.com ostatnie 2 lata życia - najpierw z 9 letnią Natalią, w kolejnym roku z 8 letnim Samuelem. Mogę śmiało powiedzieć, że spędziłem z nimi najpiękniejsze lata mojego życia i jestem także pewien, że ich także takie były :))) Ilość przygód, ich urozmaicenie, zaangażowanie trenerów a przede wszystkim zadowolenie dzieciaczków przerosło wszelkie oczekiwania. Nauczyliśmy się naprawdę dużo, począwszy od budowania schronień, rozpalania ognia, zachowania w lesie i w górach, posługiwania mapą i kompasem, wspinaczki, węzłów, oprawiania ryb, obycia z końmi, penetrowania jaskiń, bezpiecznego zachowania na wodzie, rzekach i bagnach, po odkrywanie siebie nawzajem, współpracę w grupie oraz spędzanie ze sobą czasu. Do dzisiaj wspominamy z Natalią pewną zimową noc, w której przyszło nam biwakować przy -17° C w zbudowanym tipi, obozy konne w Bieszczadach, gdzie musieliśmy wstawać o 5 rano, 25 kilometrowe podejście na Śnieżnik z Samuelem no i pierwszy wyjazd, gdzie lało jak z cebra :))) Po pewnym czasie zrozumieliśmy także domenę "Im ciężej tym lepiej", o której zawsze mówił nam Michał - to podstawa budowania dobrych wzajemnych relacji, poznawania własnych granic, przestrzeń do pomagania sobie nawzajem, bycia ze sobą na 100%. Tych spędzonych razem dni i nocy nigdy nie zapomnimy, w przeciwieństwie do wielu komfortowych wyjazdów, które tak szybko ulatują z pamięci... Po tym czasie mogę powiedzieć, że Centrum Przygody to coś więcej niż tylko survival i budowa relacji z dziećmi, to też budowanie ich wartości i odporności - tej psychicznej i fizycznej, nauka i rozwój na wielu płaszczyznach, poznawanie wspaniałych zaangażowanych ojców, ale także własny rozwój, setki wspaniałych zdjęć, budowanie lepszych relacji z żoną, a także świetny reset po ciężkim tygodniu pracy:) Serdecznie wszystkim polecamy CentrumPrzygody.com ponieważ inwestycja we własne dzieci jest inwestycją najlepszą, która zawsze zwraca się z nawiązką. Dziękujemy też całej ekipie za wspaniały czas: Michałowi, Kubie, Frankowi i Bartkowi
Przyjeżdżam tutaj już od dwóch lat, teraz z kolejną córką. To, co jest dla mnie najważniejsze tutaj to dwie rzeczy. Pierwsza, że są super przygody, które trudno byłoby samemu zorganizować, a druga, to to, co odkryłem, takie wyjazdy 1 na 1 z dzieckiem...
Przyjeżdżam tutaj już od dwóch lat, teraz z kolejną córką. To, co jest dla mnie najważniejsze tutaj to dwie rzeczy. Pierwsza, że są super przygody, które trudno byłoby samemu zorganizować, a druga, to to, co odkryłem, takie wyjazdy 1 na 1 z dzieckiem, gdzie możesz całą uwagę poświęcić jemu, co jest bardzo rzadkie w codzienności.
„Będzie już z 9 lat jak tutaj jeżdżę z Michałem i jego ekipą na te wyjazdy. Byłem typem, który raczej woli kanapę i laptopa niż wspinanie się, a teraz już sobie nie wyobrażam czasu w takim trybie, w którym byłem przedtem. Myślę, że takie hasło, które...
„Będzie już z 9 lat jak tutaj jeżdżę z Michałem i jego ekipą na te wyjazdy. Byłem typem, który raczej woli kanapę i laptopa niż wspinanie się, a teraz już sobie nie wyobrażam czasu w takim trybie, w którym byłem przedtem. Myślę, że takie hasło, które pojawiło się w moim życiu też. przez te wyjazdy „wychowanie przez przygodę” to jest takie motto które już od lat przyświeca naszej rodzinie. Ja szukam tu możliwości zbudowania relacji z dziećmi i żeby te relacje zespolić w emocjach jak jest ciężko, jak jest wyzwanie, jak uruchamiają się prawdziwe emocje u mnie i u dzieci to jest tak jak metal, który się spawa on topi się z dwóch stron i powstaje spaw, który jest mocny, nie da się go rozłączyć i dla mnie te wyjazdy to jest właśnie coś takiego: to jest takie spawanie tego bycia z dzieciakami, gdzie uruchamiają się u mnie i u dzieci różne rzeczy, których nie widzę na co dzień, widzimy siebie nawzajem, mamy możliwość pogadania. Bo jest tu bardzo dużo takich elementów warsztatowych, związanych z komunikacją, relacjami, nazywania rzeczy których często nie potrafimy nazwać, a przecież tak długo jak rzeczy nie nazwiemy to nie wiemy, że mamy z nimi do czynienia. Te wyjazdy, to bycie tutaj w przyrodzie, pozwala mi je nazywać i później jakoś świadomie pracować nad nimi. To co się tu dzieje to przecież uświadamianie sobie co to jest ojcostwo, co to jest rodzicielstwo, co ja mam tu do zrobienia, czego trzeba nauczyć dzieci, żeby dały sobie radę ze sobą, z emocjami i z innymi w świecie.
Uczestniczyłem w zagranicznych szkoleniach survivalowych w Rumunii i Laponii z gotowymi na wyzwania ojcami. Daje mi to cel do treningu i dbania o swoją sprawność fizyczną na co dzień, co jest trudne. Jeśli mam cel i zobowiązanie do przygotowania się razem z moim zespołem, którego jestem częścią na wyprawie, to mam motywację do ćwiczeń. To konkretny wyjazd, gdzie często jest ciężko, trzeba być przygotowanym fizycznie, żeby wrócić całym i zdrowym. To jest dla mnie czas bycia w takich okolicznościach, w takiej przyrodzie, w takich miejscach w których w życiu bym nie pomyślał, że mogę być, a przez to, że jest zespół, któremu mogę zaufać, jest Michał, któremu ufam już od lat, to mogę pojechać w takie miejsca, gdzie sam bym się nie wybrał. Laponia, cudowna przygoda w jednym z najstarszych parków narodowych Europy, dwa lata temu fantastyczna przeprawa przez kanion w Rumunii, tydzień czasu spędzony w outdoorze bez telefonu, bez codzienności, w ciszy bez ludzi, naprawdę coś wspaniałego. To daje mi świadomość, że stać mnie na wiele, mogę więcej niż myślę, więcej przejść, przepłynąć przewspinać, przejechać na linie.