Wyjazd wakacyjny bardzo nam się podobał. Mocno wpłynął na nasze relacje, a przede wszystkim na komunikację między nami: dużo sobie powiedzieliśmy. Dlatego zapisaliśmy się na roczny cykl wyjazdów, a tam znaleźliśmy metody rozwiązywania konfliktów - zn...
Wyjazd wakacyjny bardzo nam się podobał. Mocno wpłynął na nasze relacje, a przede wszystkim na komunikację między nami: dużo sobie powiedzieliśmy. Dlatego zapisaliśmy się na roczny cykl wyjazdów, a tam znaleźliśmy metody rozwiązywania konfliktów - znajdowania wspólnego rozwiązania problemów. Osobiście bardzo tu odpoczywam, poznaję świetnych ludzi, przełamuję swoje strachy i bariery – rzeczy, które bym w życiu nie powiedział, że zrobię, zrobiłem! I chcę więcej! Zmieniłem też swój tryb życia z czego jestem bardzo dumny. Maciek, mój syn docenia ten czas, który tu spędzamy razem, bardzo ważne dla niego jest to że uczymy się tu rozmawiać. Konflikty, które wcześniej eskalowały, udaje nam się teraz szybko rozwiązać dzięki wzajemnemu zrozumieniu. Było dużo gorzej, a po tym roku w Szkole Przygody Taty i Dziecka widzę kolosalną poprawę w naszej relacji.
Możemy się trochę poprzełamywać ! Ja jako ojciec spędzam więcej czasu z Hanią i w zasadzie poznaję ją lepiej, ona mnie też poznaje w różnych sytuacjach. To jest dobre spotkanie z moją córką. Jesteśmy w gronie innych ojców, co daje okazję podpatrzeć, ...
Możemy się trochę poprzełamywać ! Ja jako ojciec spędzam więcej czasu z Hanią i w zasadzie poznaję ją lepiej, ona mnie też poznaje w różnych sytuacjach. To jest dobre spotkanie z moją córką. Jesteśmy w gronie innych ojców, co daje okazję podpatrzeć, po podglądać jak oni się zachowują, jak współpracują z dziećmi i z tego też czerpię. Na początku Hania trochę się bała, ale na kolejnych i kolejnych wyjazdach w ramach cyklu rocznego Szkoły Przygody Taty i Dziecka nabiera pewności siebie, dzięki temu podoba jej się to i chce uczestniczyć, a nawet więcej, znajduje chęć do działań w domu, do aktywności na zewnątrz.
Ja to w ogóle tak się czuję, jak by mnie wzięli z miasta do zupełnie innej rzeczywistości. Jeszcze pamiętam jak jechałam tutaj to koleżanki mi mówiły „Asia, nie jedź tam, potrzebujesz odpocząć, potrzebujesz spać!” Kiedy tu przyjechałam miałam taką my...
Ja to w ogóle tak się czuję, jak by mnie wzięli z miasta do zupełnie innej rzeczywistości. Jeszcze pamiętam jak jechałam tutaj to koleżanki mi mówiły „Asia, nie jedź tam, potrzebujesz odpocząć, potrzebujesz spać!” Kiedy tu przyjechałam miałam taką myśl w głowie, że ja potrzebuję w życiu odpoczywać. Przyjechałyśmy i Michał powiedział „wiesz, że raczej nie będziecie spać w namiotach, jeszcze musicie sobie zrobić posłania”, a już było ciemno. Ja się w ogóle bałam ciemności. Więc po tym wyjeździe już się nie boję ciemności i chodzenia po lesie w nocy!:) To jest w ogóle odkrycie bo sama mieszkam przy lesie i do tej pory to było tak, że mnie to bardzo paraliżowało. Czyli ten wyjazd odbieram przede wszystkim jako coś co pokazało mi że moje strachy, które mam w głowie i które mnie jakoś paraliżują, są tylko w mojej głowie. Przekroczyłam swoją strefę komfortu, w zasadzie zastanawiam się gdzie ja się przez 40 lat uchowałam że w ogóle sobie żyłam tak właśnie „beztrosko”, a to jest w zasadzie realne życie, bo ten blackout powoduje, że wracamy do tego, co jest bazą, a nie ten świat pełen neonów, kolorów i wygód - to jest świat nadbudowany. Drugie odkrycie to jest Tosia, byłam pod wrażeniem jaką mam fajną córkę, jaka jest odporna psychicznie. To, że nauczyłam się razem z nią rozpalać ognisko – rewelacja! W ogóle jedno słowo, które mi się kojarzy z tym wyjazdem to jest REWELACJA! Dobrze by było rozłożyć : rewelacyjna była postawa prowadzących, to, że się tak chętnie dzielicie, że nie jest tak, że „no wypadałoby, żebyście mieli jakieś tam kubek”, tylko od razu pokazywaliście wszystko na płachcie rozłożone, wy na kolanach przed nami pokazujecie - byłam pod wielkim wrażeniem. Ratownictwo medyczne, dawno nie przypominałam sobie szkolenia, więc mogłabym być sparaliżowana paniką, a teraz jest lżej. Oprawianie zwierzęcia - to już nie jest wspomnienie z dzieciństwa, jak był karp w domu, tylko takie uczenie się. Instruktor Grzesiek który biegał po łące żeby pokazać nam jak wygląda dziurawiec i inne rośliny. Jak bym miała być w lesie (w syt.kryzysu – dopis.) to bym po prostu siedziała i myślała „nic nie umiem; koniec, mogę tu usiąść i umrzeć”. A teraz już jest tak, że będę umiała znaleźć wodę, zrobić sobie schronienie, niekoniecznie muszę mieć cokolwiek ze sobą żeby je zrobić! Daje mi to poczucie jakiejś większej pewności i widzę że ta wola przetrwania zwiększa się wraz z wiedzą. Myślałam że będę tu traktowana „lekko z dystansem” delikatnie mówiąc, a ja się porostu czułam całkowicie równo traktowana, trochę było wsparcia i to było fajne bo np. z tym ogniskiem czy na strzelnicy, to wszystko było takie zaopiekowane, czułam się taka zaopiekowana, ale nie ma czegoś takiego, że miałam fory, czułam się na równi z Piotrkiem, który już przyjechał. Szliśmy i on mówi „to poprowadzę Was kawałek, a teraz już nie, teraz się rozdzielamy i musicie sobie radzić same.”
Gorąco polecam! Wspaniały sposób na spędzenie bardzo intensywnego czasu ze swoją pociechą. Może mieć lat 10 lub 20, może być synem lub córką. Letni wyjazd na 4 dni (i 3 noce) z ekipą z Centrum Przygody to gwarancja intensywnych wspomnień. Wspólnych. ...
Gorąco polecam! Wspaniały sposób na spędzenie bardzo intensywnego czasu ze swoją pociechą. Może mieć lat 10 lub 20, może być synem lub córką. Letni wyjazd na 4 dni (i 3 noce) z ekipą z Centrum Przygody to gwarancja intensywnych wspomnień. Wspólnych. Gwarancja uśmiechu na twarzy rodzica i dziecka po zakończeniu. W trakcie bywa trudno, mokro, jest czasem zmęczenie, czasem niewyspanie. Ale jest to inwestycja, która opłaca się jak mało co! Moje dzieci za niedługo dorosną. Staję na głowie, żeby dobrze je do dorosłości przygotować, ale też, by mieć jak najwięcej dobrych wspomnień z ich dzieciństwa. Wspomnień, które będą mnie karmiły na starość ;) ale i będą też ich wspomnieniami o 'wapniakach', którzy czasem miewali szalone pomysły! Gorąco polecam! PS Michał i Grzesiek to równe chłopaki, które mają ogromną wiedzę i doświadczenie, ale też są wyrozumiali. Wiedzą czego potrzeba, żeby ludzie czuli się bezpiecznie. Zaufajcie im!
Z CentrumPrzygody jeżdżę regularnie z dziećmi już od 10 lat. Byliśmy również całą rodzinną na rodzinnym wyjeździe, moja żona też zachwycona była. Ogólnie REWELACJA - unikatowy mix zabawy-przygody, survivalu i rozwoju relacji rodzic-dziecko. Bardzo fa...
Z CentrumPrzygody jeżdżę regularnie z dziećmi już od 10 lat. Byliśmy również całą rodzinną na rodzinnym wyjeździe, moja żona też zachwycona była. Ogólnie REWELACJA - unikatowy mix zabawy-przygody, survivalu i rozwoju relacji rodzic-dziecko. Bardzo fajne podejście do dorosłych i dzieci oparte na partnerstwie (każdy sam decyduje co jest dla niego OK). Na każdym wyjeździe wzrastałem zarówna ja, moje dziecko i nasza relacja. Polecam
Zespół profesjonalistów. Do tego miłych i empatycznych. Szukając nowych sposobów na spędzenie czasu z moimi dorastającymi synami trafiłem chyba najlepiej jak się dało. “4 żywioły” to cztery dni i trzy noce wypełnione grami, zabawami, wyzwaniami, któ...
Zespół profesjonalistów. Do tego miłych i empatycznych. Szukając nowych sposobów na spędzenie czasu z moimi dorastającymi synami trafiłem chyba najlepiej jak się dało. “4 żywioły” to cztery dni i trzy noce wypełnione grami, zabawami, wyzwaniami, które we wspomnieniach zajmą wam więcej miejsca niż niejeden cały rok z waszego wspólnego życia. Jak to było w 'Chłopaki nie płaczą': „trzeba kolekcjonować mocne wspomnienia!” I wakacyjne wyjazdy z Centrum Przygody dokładnie temu służą. Owszem, nauczysz się o przetrwaniu w warunkach trudnych. Nauczysz się, jak zbudować schronienie na pustyni (najlepsza noc!!!) czy w lesie, z jakich roślin przydrożnych ugotować zupę, jak rozpalić ognisko bez papieru i zapałek (serio, od jednego potarcia krzesiwa się zajęło mojemu 11 letniemu synowi!). Ale i tak najważniejsze będzie spędzenie czasu tak wartościowego ze swoim dzieckiem, że nie przebije tego żadne kino, spacer, gokarty czy kolejka. A rosół z mlecza i babki będzie smakował lepiej niż z najlepszej restauracji! Polecam!!!
Spędziłem na obozach ze swoimi dziećmi z CentrumPrzygody.com ostatnie 2 lata życia - najpierw z 9 letnią Natalią, w kolejnym roku z 8 letnim Samuelem. Mogę śmiało powiedzieć, że spędziłem z nimi najpiękniejsze lata mojego życia i jestem także pewien,...
Spędziłem na obozach ze swoimi dziećmi z CentrumPrzygody.com ostatnie 2 lata życia - najpierw z 9 letnią Natalią, w kolejnym roku z 8 letnim Samuelem. Mogę śmiało powiedzieć, że spędziłem z nimi najpiękniejsze lata mojego życia i jestem także pewien, że ich także takie były :))) Ilość przygód, ich urozmaicenie, zaangażowanie trenerów a przede wszystkim zadowolenie dzieciaczków przerosło wszelkie oczekiwania. Nauczyliśmy się naprawdę dużo, począwszy od budowania schronień, rozpalania ognia, zachowania w lesie i w górach, posługiwania mapą i kompasem, wspinaczki, węzłów, oprawiania ryb, obycia z końmi, penetrowania jaskiń, bezpiecznego zachowania na wodzie, rzekach i bagnach, po odkrywanie siebie nawzajem, współpracę w grupie oraz spędzanie ze sobą czasu. Do dzisiaj wspominamy z Natalią pewną zimową noc, w której przyszło nam biwakować przy -17° C w zbudowanym tipi, obozy konne w Bieszczadach, gdzie musieliśmy wstawać o 5 rano, 25 kilometrowe podejście na Śnieżnik z Samuelem no i pierwszy wyjazd, gdzie lało jak z cebra :))) Po pewnym czasie zrozumieliśmy także domenę "Im ciężej tym lepiej", o której zawsze mówił nam Michał - to podstawa budowania dobrych wzajemnych relacji, poznawania własnych granic, przestrzeń do pomagania sobie nawzajem, bycia ze sobą na 100%. Tych spędzonych razem dni i nocy nigdy nie zapomnimy, w przeciwieństwie do wielu komfortowych wyjazdów, które tak szybko ulatują z pamięci... Po tym czasie mogę powiedzieć, że Centrum Przygody to coś więcej niż tylko survival i budowa relacji z dziećmi, to też budowanie ich wartości i odporności - tej psychicznej i fizycznej, nauka i rozwój na wielu płaszczyznach, poznawanie wspaniałych zaangażowanych ojców, ale także własny rozwój, setki wspaniałych zdjęć, budowanie lepszych relacji z żoną, a także świetny reset po ciężkim tygodniu pracy:) Serdecznie wszystkim polecamy CentrumPrzygody.com ponieważ inwestycja we własne dzieci jest inwestycją najlepszą, która zawsze zwraca się z nawiązką. Dziękujemy też całej ekipie za wspaniały czas: Michałowi, Kubie, Frankowi i Bartkowi
Przyjeżdżam tutaj już od dwóch lat, teraz z kolejną córką. To, co jest dla mnie najważniejsze tutaj to dwie rzeczy. Pierwsza, że są super przygody, które trudno byłoby samemu zorganizować, a druga, to to, co odkryłem, takie wyjazdy 1 na 1 z dzieckiem...
Przyjeżdżam tutaj już od dwóch lat, teraz z kolejną córką. To, co jest dla mnie najważniejsze tutaj to dwie rzeczy. Pierwsza, że są super przygody, które trudno byłoby samemu zorganizować, a druga, to to, co odkryłem, takie wyjazdy 1 na 1 z dzieckiem, gdzie możesz całą uwagę poświęcić jemu, co jest bardzo rzadkie w codzienności.
„Będzie już z 9 lat jak tutaj jeżdżę z Michałem i jego ekipą na te wyjazdy. Byłem typem, który raczej woli kanapę i laptopa niż wspinanie się, a teraz już sobie nie wyobrażam czasu w takim trybie, w którym byłem przedtem. Myślę, że takie hasło, które...
„Będzie już z 9 lat jak tutaj jeżdżę z Michałem i jego ekipą na te wyjazdy. Byłem typem, który raczej woli kanapę i laptopa niż wspinanie się, a teraz już sobie nie wyobrażam czasu w takim trybie, w którym byłem przedtem. Myślę, że takie hasło, które pojawiło się w moim życiu też. przez te wyjazdy „wychowanie przez przygodę” to jest takie motto które już od lat przyświeca naszej rodzinie. Ja szukam tu możliwości zbudowania relacji z dziećmi i żeby te relacje zespolić w emocjach jak jest ciężko, jak jest wyzwanie, jak uruchamiają się prawdziwe emocje u mnie i u dzieci to jest tak jak metal, który się spawa on topi się z dwóch stron i powstaje spaw, który jest mocny, nie da się go rozłączyć i dla mnie te wyjazdy to jest właśnie coś takiego: to jest takie spawanie tego bycia z dzieciakami, gdzie uruchamiają się u mnie i u dzieci różne rzeczy, których nie widzę na co dzień, widzimy siebie nawzajem, mamy możliwość pogadania. Bo jest tu bardzo dużo takich elementów warsztatowych, związanych z komunikacją, relacjami, nazywania rzeczy których często nie potrafimy nazwać, a przecież tak długo jak rzeczy nie nazwiemy to nie wiemy, że mamy z nimi do czynienia. Te wyjazdy, to bycie tutaj w przyrodzie, pozwala mi je nazywać i później jakoś świadomie pracować nad nimi. To co się tu dzieje to przecież uświadamianie sobie co to jest ojcostwo, co to jest rodzicielstwo, co ja mam tu do zrobienia, czego trzeba nauczyć dzieci, żeby dały sobie radę ze sobą, z emocjami i z innymi w świecie.
Uczestniczyłem w zagranicznych szkoleniach survivalowych w Rumunii i Laponii z gotowymi na wyzwania ojcami. Daje mi to cel do treningu i dbania o swoją sprawność fizyczną na co dzień, co jest trudne. Jeśli mam cel i zobowiązanie do przygotowania się razem z moim zespołem, którego jestem częścią na wyprawie, to mam motywację do ćwiczeń. To konkretny wyjazd, gdzie często jest ciężko, trzeba być przygotowanym fizycznie, żeby wrócić całym i zdrowym. To jest dla mnie czas bycia w takich okolicznościach, w takiej przyrodzie, w takich miejscach w których w życiu bym nie pomyślał, że mogę być, a przez to, że jest zespół, któremu mogę zaufać, jest Michał, któremu ufam już od lat, to mogę pojechać w takie miejsca, gdzie sam bym się nie wybrał. Laponia, cudowna przygoda w jednym z najstarszych parków narodowych Europy, dwa lata temu fantastyczna przeprawa przez kanion w Rumunii, tydzień czasu spędzony w outdoorze bez telefonu, bez codzienności, w ciszy bez ludzi, naprawdę coś wspaniałego. To daje mi świadomość, że stać mnie na wiele, mogę więcej niż myślę, więcej przejść, przepłynąć przewspinać, przejechać na linie.
Uczestniczyłem w zagranicznych szkoleniach survivalowych w Rumunii i Laponii z gotowymi na wyzwania ojcami. Daje mi to cel do treningu i dbania o swoją sprawność fizyczną na co dzień, co jest trudne. Jeśli mam cel i zobowiązanie do przygotowania ...
Uczestniczyłem w zagranicznych szkoleniach survivalowych w Rumunii i Laponii z gotowymi na wyzwania ojcami. Daje mi to cel do treningu i dbania o swoją sprawność fizyczną na co dzień, co jest trudne. Jeśli mam cel i zobowiązanie do przygotowania się razem z moim zespołem, którego jestem częścią na wyprawie, to mam motywację do ćwiczeń. To konkretny wyjazd, gdzie często jest ciężko, trzeba być przygotowanym fizycznie, żeby wrócić całym i zdrowym. To jest dla mnie czas bycia w takich okolicznościach, w takiej przyrodzie, w takich miejscach w których w życiu bym nie pomyślał, że mogę być, a przez to, że jest zespół, któremu mogę zaufać, jest Michał, któremu ufam już od lat, to mogę pojechać w takie miejsca, gdzie sam bym się nie wybrał. Laponia, cudowna przygoda w jednym z najstarszych parków narodowych Europy, dwa lata temu fantastyczna przeprawa przez kanion w Rumunii, tydzień czasu spędzony w outdoorze bez telefonu, bez codzienności, w ciszy bez ludzi, naprawdę coś wspaniałego. To daje mi świadomość, że stać mnie na wiele, mogę więcej niż myślę, więcej przejść, przepłynąć przewspinać, przejechać na linie.
Jedno z najlepszych miejsc do budowania relacji i miękkiego zapoznania się z technikami survivalowymi. Świetny mix! Niewiele osób potrafi połączyć niesamowitą sprawność i tak liczne **umiejętności wspinaczkowe i survivalowe z jednoczesnym...
Jedno z najlepszych miejsc do budowania relacji i miękkiego zapoznania się z technikami survivalowymi. Świetny mix! Niewiele osób potrafi połączyć niesamowitą sprawność i tak liczne umiejętności wspinaczkowe i survivalowe z jednoczesnym wyczuciem i umiejętnościami psychologicznymi. Oni potrafią. Byłem wiele razy. Dzięki Michał!!! Polecam.
Przed wyprawą mieliśmy spotkania i tak sobie trochę to zwizualizowałem i cały czas się zastanawiałem czy podołam fizycznie i psychicznie, bo to jednak wychodzisz bardzo daleko poza strefę swojego komfortu, ale takie stopniowanie tego wysiłku, któ...
Przed wyprawą mieliśmy spotkania i tak sobie trochę to zwizualizowałem i cały czas się zastanawiałem czy podołam fizycznie i psychicznie, bo to jednak wychodzisz bardzo daleko poza strefę swojego komfortu, ale takie stopniowanie tego wysiłku, który jest do zrobienia i tych różnych zadań, które są do wykonania po drodze, pozwala na to, że wychodzisz poza tą strefę komfortu takim spokojnym tempem. W tych aktywnościach, które wykonaliśmy, gdzie były zjazdy kilkudziesięciometrowe w takim niekontrolowanym terenie, czułem się za każdym razem bezpiecznie, asekurowany, zawsze była podpowiedź co wykonać i jak wykonać, żeby było stabilnie i udało się. Sprawdziłem się, poznałem różne nowe techniki w terenie i wiem, że będę chciał takie aktywności włączyć do mojego weekendowego działania na co dzień. Mi jako facetowi to szkolenie dało to (taką pewność – dopis.), że te treningi, na które chodzę, dają takie przygotowanie i poczucie takiej siły, która mi daje poczucie pewności w terenie: ja wiem, że moje ręce, moje nogi są w stanie kontrolować ciało w danej sytuacji i to też buduje taką pewność siebie na co dzień: sprawdziłem się w trudniejszym terenie, byłem w grupie pomagałem i wspierałem ją aktywnie, pomagałem innym zejść, zabezpieczyć, opuścić innych na linie, czuję się dzięki temu spełniony. To będzie w mojej głowie na kolejne dni, miesiące trwało i dawało siłę i pewność siebie na co dzień.
Ferraty! To jest chyba odkrycie mojego życia w ogóle! Ja do tej pory nie wiedziałem, że coś takiego istnieje! A tu się okazuje, że są naprawdę fajne szlaki, gdzie lokalsi to przed obiadkiem wyskakują walnąć ferratkę rodzinnie i szlaki naprawdę bardzo ciekawe. Ja się bardzo obawiałem patrząc na zdjęcia i filmy z ferrat, że to jest nie do przeżycia dla mnie. Kiedy pokonywałem ferraty nie czułem w ogóle strachu i lęku wysokości, gdzie na co dzień wejdę w biurowcu na nastą kondygnację i nie jestem w stanie na metr się zbliżyć do okna, a tu wisisz nad przepaścią i wiesz, że liczysz tylko na swoje ręce i nogi i tyle masz do zabezpieczenia, oprócz tej lonży, która jest ostatecznością. Ale jesteś w stanie naprawdę fajne i niedostępne miejsca zdobyć.
Ja na tyle dobrze się czułem pod Twoją opieką i z wytycznymi, które dawałeś, że byłem w stanie dać grupie od siebie jakieś wsparcie, bo grupa była zróżnicowana doświadczeniem. To było fajne, wiesz, nie było tak, że idą sami goście, którzy robią to na luzie i jest to bardzo wyrównana grupa, tylko przez różnorodność miałem od kogo się uczyć i sam mogłem pomagać innym, dać coś od siebie. To buduje jakieś zachowania i relacje w grupie, do takiej pracy zespołowej na co dzień buduje to prawidłowe schematy działania, które mogą się też dobrze sprawdzić.
Ciekawe jest to, że jest to grupa, która nie zna się, ale dzięki temu, że teren jest trudny i są to wymagające zajęcia, nie ma już miejsca na zachowywanie konwenansów, to co czujesz musisz powiedzieć, być otwarty zdobyć się na szczerość, co też pozwala przełamać pewne bariery, bo nikt nie lubi mówić o swoich słabościach, a tu nie ma miejsca na to, żeby kozaczyć i udawać, że coś jest ok, jeśli nie jest. Tutaj twój błąd czy ból palca może spowodować, że cała grupa będzie cierpiała cały dzień.
Te wyjazdy sprawiają mi dużą radość frajdę! Męskie towarzystwo, zżyte gdzie nikt niczego nie musi nikomu udowadniać. Jak komuś coś nie pasuje mówi wprost, szczerość, otwartość. Jestem introwertykiem, ale w tych okolicznościach otwieram się na inn...
Te wyjazdy sprawiają mi dużą radość frajdę! Męskie towarzystwo, zżyte gdzie nikt niczego nie musi nikomu udowadniać. Jak komuś coś nie pasuje mówi wprost, szczerość, otwartość. Jestem introwertykiem, ale w tych okolicznościach otwieram się na innych ludzi, sprzyja temu mała grupa i przygotowania kontakt przed wyjazdami. Ja nie jestem takim człowiekiem który może z każdym wejść w taką bliższą relację. Ważne, że mogę być tu sobą, ludzie akceptują mnie takiego jakim jestem. Przygoda, która ładuje akumulatory, inspiruje, pomysły żeby coś dzieciakom podsunąć - pomysły na wakacje.
Mega firma i naprawdę świetni, zaangażowani instruktorzy. Spędziłem z Michałem i Centrum Przygody kilka niesamowitych lat najpierw z córką a potem z synem, odkrywając piękno jurajskich lasów, malownicze jaskinie, szczyty Sudetów, urok Bieszczad a...
Mega firma i naprawdę świetni, zaangażowani instruktorzy. Spędziłem z Michałem i Centrum Przygody kilka niesamowitych lat najpierw z córką a potem z synem, odkrywając piękno jurajskich lasów, malownicze jaskinie, szczyty Sudetów, urok Bieszczad a także spływy kajakowe i pontonowe na różnych polskich rzekach. To nie tylko niezapomniane przygody pełne wspaniałych zdjęć i pięknych wspomnień, ale przede wszystkim niezwykła budowa relacji i umiejętności, które przydają się w codziennym życiu. Polecam każdemu, kto chce spędzić aktywny czas z naturą, dobrze się bawić a przy okazji zbudować silne i trwałe więzi ze swoimi dziećmi. Te obozy zmieniły na lepsze nasze życie ! :-)
Staliśmy się odważniejsi, teraz już taki zjazd na linie z urwiska to już nie jest problem, wejście na skałę 30 metrową to też nie jest problem, to jest faktycznie duża zmiana. Zbliżyliśmy się do siebie. **Franek stał się dojrzalszy, odpowied...
Staliśmy się odważniejsi, teraz już taki zjazd na linie z urwiska to już nie jest problem, wejście na skałę 30 metrową to też nie jest problem, to jest faktycznie duża zmiana. Zbliżyliśmy się do siebie. Franek stał się dojrzalszy, odpowiedzialniejszy, a ja przypomniałem sobie czym jest zabawa! Tu jest przede wszystkim frajda - można się ubrudzić, można się zmęczyć, jest jakaś adrenalina. Przebywamy dużo czasu razem, docieramy się, młody się trochę złości na ojca, ojciec musi się nauczyć się w takich sytuacjach funkcjonować. Spędzanie razem czasu, dużo czasu sam na sam, tego nie ma na co dzień, zwłaszcza w takich warunkach, troszkę bardziej ekstremalnych. Tu jest *surowa natura, wprowadzanie w ten świat jest cenne, to powrót do pierwotnych instynktów, dlatego mój syn szuka wsparcia i dopingu u ojca. *Spotkania z ojcami, warsztaty dają wartość, *często nawet podświadomie rejestruje jak inni mężczyźni rozwiązują różne sprawy w relacjach z dziećmi. *
Super przygoda, całkowicie coś innego niż człowiek przeżywa na co dzień odmóżdżenie, odłączenie się od codzienności to 100%. Fizycznie myślałem, że jestem przygotowany dobrze, ale widzę, że ok. może daję radę ale jest to bardzo wyczerpujące dla m...
Super przygoda, całkowicie coś innego niż człowiek przeżywa na co dzień odmóżdżenie, odłączenie się od codzienności to 100%. Fizycznie myślałem, że jestem przygotowany dobrze, ale widzę, że ok. może daję radę ale jest to bardzo wyczerpujące dla mnie, rzeczywiście daje to wycisk, chociaż biegam maratony, ale to jednak inny typ aktywności. 100% możliwości swoich sprawdziłem. No i docieranie do swoich granic, w szczególności w kwestiach ferrat, które robiłem po raz pierwszy. Zjazdy w kanionie i pokonywanie terenu super, świetna zabawa! Bardzo fajnie Michał, że pozwoliłeś nam na taką samodzielność, nie chodziliśmy przywiązani na linie jak jakieś lemingi, tylko każdy dostał pewną odpowiedzialność za siebie i innych, nawet w pewnych momentach byłem zaskoczony zaufaniem, którym nas obdarzyłeś, ale widać, że masz doświadczenie i umiesz oceniać możliwości grupy. *Raz w roku, dwa razy w roku, taki wyjazd - zajebista sprawa! *Stworzył się tu fajny team, w szczególności na wczorajszych zjazdach, gdzie zaczęło się robić niebezpiecznie pod kątem pogody, wydłużający się czas zjazdów na dół, ale każdy każdego wspierał, nawet jak ty pojechałeś pierwszy, to w parach każdy każdego sprawdzał wspierał - pełne zaufanie. Na pewno musicie być przygotowani, nie wystarczy przebiec się 10 km po mieście, trzeba też być psychicznie gotowym, że to nie jest poruszanie się w strefie komfortu po drogach, tylko zapieprzanie czasem jak niedźwiedź na czterech łapach, trzeba być gotowym.
W mojej rodzinie moja żona uważa, że wszystko powinniśmy robić razem.* To, co tu odkryłem, to, że jeśli wyjedziesz sam z dzieckiem w kontakcie 1 x1 to jest zupełnie inaczej.* Więc to jest taki czas dla siebie, takiego oderwania, ostrzenia piły jak ...
W mojej rodzinie moja żona uważa, że wszystko powinniśmy robić razem.* To, co tu odkryłem, to, że jeśli wyjedziesz sam z dzieckiem w kontakcie 1 x1 to jest zupełnie inaczej.* Więc to jest taki czas dla siebie, takiego oderwania, ostrzenia piły jak to się mówi. Druga rzecz to sama noc w lesie i różne przygody, które mamy, dreszczyk emocji, który się tu pojawia: chodziliśmy po jaskiniach, pływaliśmy na pontonach, wspinać będziemy się za dwa miesiące. Dziś spaliśmy w lesie pod tarpem, co jest przeżyciem samym w sobie, to nie jest bezpieczny dom z cegieł, tylko marny kawałek plandeki rozpiętej nad głową i przewygodny materac z mchu i paproci- to samo w sobie jest niesamowite. To, że się odrywasz od codzienności, wyskakujesz sobie, kontakt z przyrodą. Ja dziś wstałem o 5 rano i co mnie obudziło? Pięknie śpiewające ptaki, które wszędzie było słychać, wspaniałe przeżycie. Nie dostaniesz tego w bloku ani nawet na uboczu w domu.
Wyjazdy z Anią zbudowały i umocniły naszą relację, pozwoliły mi odkryć cechy Ani, których wcześniej nie widziałem. Już w wieku 11 lat dała mi odczuć, że potrafi być przewodnikiem, potrafi się troszczyć o codzienność takiej wyprawy, że dba i sama ...
Wyjazdy z Anią zbudowały i umocniły naszą relację, pozwoliły mi odkryć cechy Ani, których wcześniej nie widziałem. Już w wieku 11 lat dała mi odczuć, że potrafi być przewodnikiem, potrafi się troszczyć o codzienność takiej wyprawy, że dba i sama inicjuje naprawienie relacji, która na chwilę czymś mogła zostać zaburzona, bo coś nie wyszło itp. Zaskoczyła mnie tym, że dba o to, żeby pojechać, być na czas, być przygotowanym i ta jej determinacja wspiera też mnie, żeby być tutaj do końca nawet pomimo przeszkód i trudności. To wszystko co się tu dzieje na wyjazdach bardzo umacnia naszą relację na co dzień, cementuje i tworzy nienaruszalną przestrzeń, do której nikt inny nie ma dostępu, na co dzień i w szkole bardzo pomaga i spaja i pomaga niejednokrotnie przetrwać. Ania pokonuje tu swoje bariery, które ma w byciu z przyrodą, wspinaniu się, wiszeniu nad ziemią, nawet takie zwykłe bariery, że pająk wejdzie do namiotu. Na pewno to, co tu się dzieje umacnia ją na co dzień, nawet jeśli tego sobie nie uświadamia - ja to widzę, jest to oczywiste. Spotkania z ojcami też są bardzo ważne, rozmawiamy o rodzinach, o dorastaniu naszych ojców, dorastaniu dzieci, o tym z czym musimy sobie radzić na co dzień. O tym jak nasza przeszłość, przeszłość dzieci wpływa na dojrzałość, na dorosłość na wybory, które podejmujemy. Czas oderwany od pracy, od telefonu pozwala skupić się na dziecku, to bardzo ważny czas, który dajemy dzieciom, nie warto z tym czekać. *Czas biegnie i twoje dziecko już nigdy nie będzie miało tyle lat ile ma teraz. *
Są dwie takie wartości: wspólnie fajnie spędzony czas na łonie przyrody w różnych okolicznościach przyrody z synem. A druga kwestia to są takie bardzo fajne warsztaty, które pokazują, odkrywają, jak by to powiedzieć, podejście do dziecka, jak się kom...
Są dwie takie wartości: wspólnie fajnie spędzony czas na łonie przyrody w różnych okolicznościach przyrody z synem. A druga kwestia to są takie bardzo fajne warsztaty, które pokazują, odkrywają, jak by to powiedzieć, podejście do dziecka, jak się komunikować, psychikę dziecka, jak pewne sytuacje interpretować.
Siema Ekipa !!! Jeszcze raz wielkie dzięki za super przyjęcie i jeszcze lepsze przeżycia podczas naszego pierwszego wypadu z Wami w Bieszczady !!! Byłem z córką lat 10 i synem lat 8 . Powiem szczerze, że było mega ciężko, ale to pozwoliło nam zajrzeć...
Siema Ekipa !!! Jeszcze raz wielkie dzięki za super przyjęcie i jeszcze lepsze przeżycia podczas naszego pierwszego wypadu z Wami w Bieszczady !!! Byłem z córką lat 10 i synem lat 8 . Powiem szczerze, że było mega ciężko, ale to pozwoliło nam zajrzeć w głąb naszych dusz, wyłuskać pokłady energii, o których istnieniu nawet nie wiedzieliśmy. Jestem mega dumny z moich dzieciaków, dla których to był pierwszy taki wypad, przetrwały tydzień w Bieszczadach, śpiąc na glebie pod tarpem. W takich warunkach ciemność i cisza nabiera zupełnie innego znaczenia Spędziliśmy ten czas na różnego rodzaju aktywnościach, grach terenowych, ucząc się i ćwicząc różnego rodzaju techniki i umiejętności, łowiąc ryby, na przeprawach konnych przez górskie lasy i rzeki. To wszystko pozwoliło nam pogłębić nasze relacje, dowiedzieć się więcej o sobie doświadczając emocjonalnego rollercoaster'a. Rozpalaliście kiedyś ognisko na środku rzeki ? Braliście udział w inscenizowanej akcji ratunkowej na własnoręcznie zbudowanych noszach w środku nocy w asyście rac świetlnych i pistoletu hukowego? Zdobywaliście w środku nocy escape room na jednej z bieszczadzkich polan? Most linowy i wiele innych atrakcji czeka Was na takiej wyprawie. Po tym wyjeździe ciężko jest mi sobie wyobrazić, że mogłoby to być lepiej zorganizowane i przeprowadzone! Michał, Kuba, Franek - jesteście bandą pozytywnie zakręconych krejzoli i myślę, że dlatego to wszystko tak dobrze smakuje. Wszystkim gorąco polecam taki wypad, wszystkim tatom, którzy chcą i powinni aktywnie uczestniczyć w wychowaniu swoich dzieci, w transformacji swoich chłopaków w mężczyzn, których tak bardzo w dzisiejszych czasach brakuje. Nie bądź "kanapowcem", bierz swoje dzieciaki i spędźcie przygodę Waszego życia z ekipą centrumprzygody.com, a niezapomniane umiejętności i wrażenia zaprocentują w Waszych życiach!!!
Dla mnie największą motywacją było zorganizowanie sobie czasu z synem, bo zawsze gdzieś tu był problem, w codzienności wychodzimy do jednego pokoju drugiego, a taki czas, żeby sam na sam ze sobą spędzić, ciężko w domu znaleźć dlatego **poszukałem...
Dla mnie największą motywacją było zorganizowanie sobie czasu z synem, bo zawsze gdzieś tu był problem, w codzienności wychodzimy do jednego pokoju drugiego, a taki czas, żeby sam na sam ze sobą spędzić, ciężko w domu znaleźć dlatego poszukałem i znalazłem centrumprzygody.com!